d a n e w y j a z d u
50.80 km
34.80 km teren
01:58 h
Pr.śr.:25.83 km/h
Pr.max:43.10 km/h
Temperatura:
HR max:183 ( 97%)
HR avg:169 ( 89%)
Kalorie: 1821 (kcal)
W góre:150 m
Rower:
START:16:18
HRAVG:169-90%
HRMAX:183-97%
CADAVG:99
CADMAX:128
KCAL:1821
KCAL/KM: 35
Incline Max:8%, 8st.
Decline MAX:8% 5st.
PODJAZD:150
ZJAD:150
SUMA: 300
Temp: 0-2, srednio 2
Strefy
5 - 17.1%
4 - 59.9%
3 - 18.3%
2 - 4.6%
1 - 0.0%
Szosa - 175/183, AVG 29.5km/h, 13,7km CAD 103/128 podjazd 50 zjad 35
Miala byc dluga trasa wyszla dluga ale bardzo nerwowa bo caly czas dzownil mi telefon i ktos w pracy mail jakis problem. Gdy juz zupelnie mnie wkurzyli noga zaczela bardzo ladnie podawac. (Na 20km przestawilem lekko blok w prawej nodze bo cos sie chyba przestawilo i nie czulem sie nienatrualnie wpiety). Zamiast terenu wybralem wiecej szosy zeby szybciej wrocic na szosie calkiem przyjemnie zupelnie ciemno ale ladnie mi sie wchodzilo w wysokie stefy i srednia na szosie 29.5km/h.
Mimo, obiecania Karolinie ze bede jechal ostroznie nie zastosowalem sie do tego na szutrowo blotnej drodze i zlapalem wywrotke przez kierownice przy predkosci 38+km/h cud ze nic sie nie stalo. W pierwszej chwili po dzwonie pomyslalem, ze nie wstane, chwile pozniej ze juz nie chce jezdzic, a chwile pozniej ze lepiej wylacze pulsometr bo zafalszuje wyniki ;-)
Lekko stluczone kolano (to gorsze niestety) i bok. Moglo sie stac duzo wiecej bo lot byl dlugi. No coz mam nauczke. Chcialem jechac rano nastepnego dnia ale telefony zaczely budzic mnie od 4:30 wiec pas.
Zwierzeta: 2 sarny
Kategoria Długie, Zwierzęta, Gleby, Fojutowo