d a n e w y j a z d u
72.00 km
67.00 km teren
02:54 h
Pr.śr.:24.83 km/h
Pr.max:44.30 km/h
Temperatura:12.0
HR max:188 (100%)
HR avg:170 ( 90%)
Kalorie: 2574 (kcal)
W góre:445 m
Rower:Simp
Open 75/484, M2 36/166
START:11:00
HRAVG:169-90%
HRMAX:188-100%
CADAVG:97
CADMAX:128
KCAL:2574
KCAL/KM: 46
Incline Max:23%, 13st.
Decline MAX:xx% xxst.
PODJAZD:445
ZJAZD:420
SUMA: 865
Temp: 9-18, srednio 12
Strefy
5 - 50.5%
4 - 48.3%
3 - 1.1%
2 - 0.1%
1 - 2.1%
inne statsy
HR
160-170 - 72:57 -43.0%
170-180 - 54:22 -32.0%
180-190 - 25:28 -15.0%
Predkosc - licznik nie dzialal pierwsza godzine
powyzej 30km/h przez 27:46
Pierwszy maraton w sezonie pobudka o 5, pakowanie rzeczy do auta,
budzenie dzieci i wyjazd o 6:20 wszystko zgodnie z planem. W tym
sezonie znowu po rocznej przerwie znowu jezdzimy cala rodzina. W
zwiazku z tym, rower poszedl na dach bo inaczej sie juz nie dalo.
Nie spowolnilo to nas. O 8:30 bylismy na miejscu. Zimno 4st, problem z
ubraniem sie. Wybralem dol membrana gora lzejsza, podkoszulka,
koszulka rekawki. Ubior dobrze dobrany. Do startu stanalem kolo 10:20
bylo zmino, a dodatkowo schowalem sie za balonem ;-) Start nerwowy w
terenie troche piachu na poczatku. Cisnalem mocno po starcie to
mozliwe ale za dlugo nie odpuszczalem pierwsza godzine jechalem na
95-96% HrMax i skonczylo sie to kurczami. Musialm zwolnic. Mialem
spore rezerwy w tetnie, ale nogi nie dawaly rade. Po drodze zgubilem
jeden zel, dobrze ze mialem drugi. Na bufecie uzupelnilem plyny. Na
drugim wzialem kubek w locie. Ze wzgledu na wiatr i charakterystyke
trasy najlepiej jechalo sie w grupach probowalem jak najdluzej sie
trzymac, ale czesto nie dawalem rady. Czasem sam sie odrywalem do
przodu, ale pozniej czesto bylem doganiany. Jadac samemu opadalem z
sil, nagle patrze za mna inny zawodnik a mija nas pociag czolowki z dystansu
giga - Andrzej Kasier, Pawel Wiendlocha, Bartosz Banach. Takiej okazji nie mozna bylo
przepuscic. Na drodze z masa piachu tempo kolo 30km/h, tasowalismy sie z
drugim zawodnikiem razem z nimi. Radocha duza, wysilek tez. Jak
wjechalismy w teren to nagle mocno przyspieszyli, zostalem z nimi sam
ale na chwile bo by mnie zameczyli. Pozniej zamienilem slowo z tym
zawodnikiem z ktorym jechalismy z nimi. Spytal "Co dzisiaj mu
odpuszczasz?" (chodzilo oczywiscie o A. Kaisera) Posmialismy sie i
pojechalismy dalej. Przez jeszcze jakies ~2km widzialem na horyzoncie
charakterystyczne koszulki DHL i jedna Vitesse.
Pozniej zlapalem swoj rytm, trzymalem grupki, pare puscilem bo kurcze
nadal byly silne. Musialem stanac i rozciagnac miesnie po tym jak
kurcz zlapal mnie na raz w lydke i czworoglowy. Zwolnilem i bylo
dobrze. Potem znowu zlapalem dech.
Ostatnie 12km udalo sie przyspieszyc dzieki jezdzie w bardzo silnej (w moim odczuciu)
grupie 10 zawodnikow mialem problem zeby sie utrzymac, ale dojechalem z nimi do mety.
Naprawde duza radocha z jazdy taka silna grupa. Nie bylo zadnego
rwania calosc grupy dojechala razem do asfaltu przed meta. Srednia w
granicach 27-28. Bylem zdziwony jak mocno pracowala ta grupa ale wyjasnilo mi sie to pozniej -
duza czesc z nich byla z giga i zajela bardzo dobre pozycje w open Giga pozycje 12-20
Ogolnie maraton na plus, jak na poczatek sezonu. Ciesze sie ze jezdze na
oponach 2.2 nie bylo zadnych problemow z piachem ;-)
Kategoria Maratony, Długie