d a n e w y j a z d u
54.62 km
49.00 km teren
02:08 h
Pr.śr.:25.60 km/h
Pr.max:47.30 km/h
Temperatura:19.0
HR max:188 (100%)
HR avg:174 ( 92%)
Kalorie: 2038 (kcal)
W góre:300 m
Rower:Simp
Open 16, M2 5
START:12:00
HRAVG:174-93%
HRMAX:188-100%
CADAVG:97
CADMAX:142
KCAL:2038
KCAL/KM: 38
Incline Max:31%, 17st.
Decline MAX:18%, 10st.
PODJAZD:300
ZJAZD:310
SUMA: 610
Temp: 17-33, srednio 19
Strefy
5 - 82.4%
4 - 17.4%
3 - 0.1%
2 - 0.1%
1 - 0.0%
0 - 0.0%
Inne statsy
0-10km/h 3.8% - 4:52
10-20km/h 13.9% - 17:43
20-30km/h 56.3% - 71:46
30-40km/h 25.6% - 32:37
40-50km/h 0.4% - 0:33
HR
140-150 0.1% - 00:07
150-160 0.7% - 00:54
160-170 21.4% - 27:25
170-180 59.8% - 76:46
180+ 18.0% - 23:06
Kolejny maraton. Rano z przygodami, ale ostatecznie dotarlismy ;-)
Odleglosc z domu do miasteczka zawodow tylko 66km!
Parkowanie na terenie strazy. Obok spotkalem Rafalla. Zamienilem z nim
kilka slow i udalem sie rowerkiem do biura zawodow. Wszystko sprawnie
i szybko. Przygotowanie roweru i zebranie sie tez niespodzianek.
Ok 11:45 ustawienie do startu, szlo szybko i sprawnie. Dzieki temu, ze mialem nr startowy 23 stalem
bardzo blisko - praktycznie 2-3 linia. Potem przesuniecie do startu
ostrego. Nie stracilem pozycji na tych parudziesieciu metrach i znowu
dobre miejsce ;-).
Start i ostro. Bez patrzenia na puls w duzej grupie, staralem sie trzymac "czuba", ale szybko stalo sie to
niemozliwe. Na mniej wiecej 3km czolowka poszla w prawo. Po chwili tez
skrecilem z grupka w ktorej jechalem w prawo. W tym momencie stojacy
na tej lesnej krzyzowce czlowiek krzyknal "w lewo" spytalem czy
napewno. Powiedzial, ze tak. Zawolalem tyle osob ile dalem rady.
Zawrocilismy kawalek. W tym czasie nadjechalo juz paru zawodnikow z
tylu. I wszyscy pojechali juz prawidlowo w lewo. Jedynie czolowka jechala jeszcze
w zlym kierunku, ale wkrotce sie zorientowali bo nadrobili podobno
2-3km. Na poczatku jechalo sie dobrze, aczkolwiek czulem, ze w piatek
zbyt bardzo zabalowalem, nogi byly ciezkie i spiete. Mimo tego trzymalem sie w mocnej grupce. Co jakis czas
tasowalem sie z Rafalem. W pewnym momencie odszedlem nieco na
piaszczystym zjezdzie. Niestety byl to blad, w na dole zjazdu prawie
wylecialem przez kierownice. Cudem udalo sie wypiac i wyskoczyc,
rower stanel deba za plecami. Stanalem wsiadlem na rower i szczesliwy,
ze nie zaliczylem gleby ruszylem dalej. Po chwili patrze na puls w a
tu pusto! Nie mialem watpliwosci, ze musial wyleciec przy akrobacjach
na zjezdzie. Szybka decyzja, wracam. Nadrobilem pewnie z 200-300m, ale licznik lezal jeszcze na piachu caly
i zdrowy. Ucieszylem sie, ale nieco mnie to wybilo. Z logu wynika, ze
cala sytuacja zajela ~1 minute, wiec calkiem niezle. Wystarczylo to
jednak zeby ludzie z ktorymi jechalem znikli mi z oczu. To byl maly kryzys motywacyjny.
Postanowilem sie nie dac i jechalem dalej. Po czasie dogonilem
niektorych z ktorymi jechalem przed zgubieniem licznika. Pozniej
jechalem juz rowno. Przed bufetem na ok 20km, doszedl mnie R. Tecław
oraz M. Zielonka, ktorzy przekmneli z wieksza predkoscia. Wielkie
uznanie, nadrobili kilka km, a mimo wszystko dogonili wszystkich!
Pozniej zobaczylem z tylu kolejnych z czolowki - glownie z teamu
Vitesse, ktorzy szli z tylu jak pociag i wyprzedzali wszystkich. Podkrecilem troche i jechalem przed
nimi przez chwile, ale przy bufecie juz puscilem bo nie chcialem sie
zajechac. Po bufecie byla seria podjazdow. Wyprzedzil mnie jeden z
zawodnikow Vitesse, zdaje sie R. Banach. Postanowilem utrzymac mu kola
i tak udawalo mi sie to przez jakis czas. Ostatecznie postanowilem
odpuscic, bo tempo bylo zbyt szybkie. Pewien czas jechalem z
zawodnikiem TTC Torun z ktorym spotykam sie na trasie juz 3 raz
(Gniezno, Bratian i teraz). Jechalismy tak pewien czas. W pewnym
momencie ciagnalem grupe. Zaczely sie piachy i udalo mi sie urwac na
tyle, ze nie widzialem nikogo z tylu. Dojechalem do kolejnego
zawodnika z przodu, widzialem, ze ma chyba kryzys. Powiedzialem ze ma
siadac na kole i tak jechalismy. Tempo bylo nieco wolniejsze, bo
ucielismy sobie pogawedke. Gdy dogonil nas "pociag" ktory przedtem
opuscilem, postanowilem znowu do nieg wsiasc. Znowu jechalismy tak
kawalek, az oderwal sie jeden zawodnik Bydzia Power. Dolaczylem sie do
ucieczki. Myslalem, ze jedzie nas wiecej, ale nikt do nas nie dojechal
i jechalismy w dwojke. Wspolpraca szla niezle, aczkolwiek ja jechalem
z przodu, bo wspoltowarzysz nie mial sily na zmiany. Nie wialo, wiec
nie mialo to az takiego znaczenia, a slyszac, ze ktos jedzie z tylu
mialem wieksza motywacje do jazdy. Mimo, ze czulem ze w lydach robia
sie kurcze nie odpuszczalem za bardzo. W oddali widnial nam jeden
zawodnik. Przez dlugi czas uciekal. Na podjezdzie na 38km, gdzie
wjechal a my wprowadzilismy (gdzies od 3/4) dowiedzielismy sie ze
jestesmy w 20. open. Byla to duza motywacja. Po pewnym czasie
ostatecznie doszlismy zawodnika przed nami. Byl zawodnik z Bydgoszczy ktorego kojarzylem z xc, on tego dnia, wiec dlatego go doszedlem. Razem ruszylismy dalej, po drodze wyprzedzalismy
jeszcze kilku zawodnikow. Na krotko przed meta, doszlismy dwoch
zawodnikow. Jeden zostal, jeden pojechal z nami. Na asfalcie. Jako
jedyny nie dawal zmian. Tempo na asfalcie, 36-38km/h momentami pod 40.
Zawodnik, ktory nie dawal zmian wyskoczyl przed meta i finiszowal sam.
Ja wjechalem na mete z dwojka innych zawodnikow. Podziekowalismy sobie
i tyle. Ogolnie bardzo udany maraton. Z wyniku jestem bardzo zadowolony.
Kategoria Długie, Maratony