d a n e w y j a z d u
56.00 km
54.00 km teren
02:13 h
Pr.śr.:25.26 km/h
Pr.max:54.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max:185 ( 98%)
HR avg:173 ( 92%)
Kalorie: 2102 (kcal)
W góre:430 m
Rower:Simp
Open 17/132 M2 6/30
START:11:20
HRAVG:173-92%
HRMAX:185-98%
CADAVG:99
CADMAX:125
KCAL:2102
KCAL/KM: 38
Incline Max:26%, 14st.
Decline MAX:15%, 9st.
PODJAZD:430
ZJAZD:430
SUMA: 860
Temp: 14-20, srednio 16
Strefy
5 - 82.7%
4 - 17.0%
3 - 0.3%
2 - 0.0%
1 - 0.0%
0 - 0.0%
Inne statsy
0-10km/h 4.3% - 05:40
10-20km/h 17.7% - 23:30
20-30km/h 52.2% - 69:24
30-40km/h 23.3% - 30:58
40-50km/h 2.4% - 03:15
HR
140-150 0.3% - 00:22
150-160 2.0% - 02:41
160-170 19.9% - 26:27
170-180 65.7% - 87:19
180+ 12.0% - 16:00
10 zawody w sezonie.
Jechalem sam bo Maja byla troche chora, a poza tym pogoda nie
zaciekawa. Pobudka o 6 i od razu do roweru. Ostatnie regulowanie
przerzutek i pakowanie. Przy wyjezdzie dwa razy sie zawracalem po cos
- raz z Lesnej, raz z miasta.
Dojazd bez przygod, ale troche sie naszukalem bo nie mialem GPSa,
wkoncu udalo sie dojechac za kims z rowerami na dachu. Na miesjscu
zastalem duza kolejke w ktore spedzilem dobre 30 minut. Pozniej
zbieranie, rozgrzewka, ostatnie regulacje. Przed startem zobaczylem ze
tylny hamulec obciera o tarcze! Nie cierpie takich sytuacji, ale
trzeba przyznac, ze sprzet na zawody przygotowalem bardzo slabo.
Popuscilem linke - dobrze ze mialem imbusy. Pomoglo, ale hamulec byl
slaby.
Start 15 minut po 11. Zaczelo sie ostro. Bylem dosyc z przodu wiec od
razu zalapalem sie do silnej grupy. Po paru km troche osob sie
wykruszylo. Pozniej w mniejszej 2-3 osobowej grupie. Po jakims czasie
zlaczylismy sie z wieksza grupa w ktorej liderem byl smok64 z
Bydgoszczy, ktorego widzialem juz na trasie 2 maratonow w tym
roku. Przywitalem sie i zabralem do pracy, czasem ciagnalem troche
grupe, ale trzeba przyznac ze najsolidniej pracowal wlasnie smok64.
Kiedy zaczelo padac, odlaczylem sie od grupy przy singlach przy drugim
jeziorku. Niestety na plaskim nie bylem w stanie im odejsc, wiec
zjadlem i wypilem i wskoczylem do grupy. Jechalo sie ok, ale co raz
trudniej bylo utrzymac kola. W pewnym momencie po podjezdzie zostalem
sam z jeszcze jednym zawodnikiem, doszedl nas jeszcze jeden zawodnik
ktory przed tem odpadl i tak w 3 osoby podarzalismy do przodu. Po
chwili zoabczylem zawodnika z przebita opona, ofiarowalem mu detke
(miala 6 latek ;)) oraz pozyczylem pompke. Pojechalem dalej majac
nadzieje, ze nie zlapie kapcia. Przy rozjezdzie jeden zawodnik
pojechal na giga, a my w 2 osoby na mega. Pogadalismy chwile, po czym
zobaczylem ze puls mam niski, a do mety jedynie 10km, wiec
postanowilem ostrzej przycisnac. Bez problemu odszedlem i jechalem
dobrym szybkim tempem. Po jakims czasie doszedlem jeszcze jednego
zawodnika ktory na szybkim szutrowym odcinku chcial zlapac kolo,
minalem go z blatu z duza predkoscia i staralem sie ja trzymac dzieki
czemu szybko go zgubilem, dalej jechalem podbudowany i chetny do
dalszych szarz. Dopiero po dluzszej chwili zobczylem kolejnego
zawodnika, tez staralem sie go wyprzedzic dynamicznie, zeby nie bylo
wozenia sie na kole do samej mety. Do mety spokojnie pusto z przodu,
pusto z tylu. Wypad udany, troche mozna bylo poprawic ale ogolnie
jestem zadowolony.
Podsumowujac udany wystep. Puls wysoki, duzo w wysokich strefach, malo obijania, dalem z siebie wszystko. Zadowolony jestem ze jak wypadalem z grupek to mialem motywacje zeby nie dac sie zgubic i o dziwo udawalo mi sie do nich wrocic. Kosztowalo to wiele sil, ale warto bylo.
Kategoria Długie, Maratony
komentarze
Dzięki wielkie za pompkę i dentkę- pozwoliły mi dojechać do mety, choć niestety dęteczka zaczęła z czasem puszczać powietrze i i tak miałem pieszą pielgrzymkę do mety ładnych parę kilometrów :]
Sorki, że się tak z pompką do domu zmyłem ale nie mogłem Cię znaleźć na mecie.
Jak najbardziej mogę się przejechać pod Toruń i Ci ją oddać. Napisz mi tylko swój adres na faraon87@op.pl albo tu masz mój numer 660 618 645.
Pasuje Ci jutro koło południa?
Pzdrower