d a n e w y j a z d u
52.00 km
35.00 km teren
02:04 h
Pr.śr.:25.16 km/h
Pr.max:50.30 km/h
Temperatura:12.0
HR max:180 ( 95%)
HR avg:149 ( 79%)
Kalorie: 1566 (kcal)
W góre:225 m
Rower:Simp
cad 98/123
Nie sadzilem, ze uda sie dzisiaj wyskoczyc na rower. Za dnia pogoda
paskunda. Po poludniu zaczlo sie wypogadzac. Z pracy dosyc pozno,
szybki obiad, kawa. Troche w domu i mimo, ze na niebie nie wyraznie
wybralem sie. Nie planowalem dlugiej wycieczki. Najpierw na Plaskosz,
mokro i grzasko. Duze opory. Tam zdecydowalem, ze zrobie runde
szosowa, jednak gdy dojechalem do Golabka i zobaczylem wzglednie sucha
szutrowa droge to nie wytrzymalem i odbilem na Woziwode. Noga sie
rozkrecila i w Woziwodzie stwierdzilem, ze wydluze troche trase.
Odbilem na Zapedowo (nie bylem na tej drodze w tym sezonie).
Przedarlem sie do Nadolnika. Potem znowu dylemat, krecic do domu czy
jeszcze dookola. Wybralem dookola, bo w uszach dudnilo mi "jak chcesz
to jedz na dluzej, poloze sama dzieci" - deklaracja Karoliny, ktora
rozwiala moje watpliwosci :). Za Lutomiem w lewo, pierwszy raz w
zyciu. Dojechalem do Żukowa, uprzednio przeprawiajac sie urokliwym
drewnianym mostem oraz pokonujac dlugi kamienisty podjazd (jak na te
tereny). Potem prosto. Nie wiedzialem czy dobrze jade, zatrzymalem
wiec pania na Jubilacie. Powiedziala mi jak jechac na Raciaz.
Pojechalem zgodnie z wskazowkami, ale pobladzilem. Droga co raz mniej
przejezdna masa ambon i zwierzyny. Robilo sie ciemno wiec, krecilem
zdrowo, zeby jak najszybciej wyjechac na znajomy grunt. W koncu
dojechalem do jeziora, musialem sie cofnac. Cofnalem sie malo
uczeszczana droga. Bardzo duze opory, ale dobry trening techniki
pedalowania i wyboru optymalnego toru jazdy. W koncu wyjechalem na
dobra droge i dobilem do Raciaskiego Mlynu. Z tego miejsca prosto na
Raciaz upewniajac sie w locie czy dobrze jade. Z Raciaza juz szosa, bo
pozno. Przez Rynek i Warszawska do domu. Udany dobrze przepracowany
wyjazd. Musze zglebic okolice Raciaskiego Mlyna, bardzo ciekawe i nowe
tereny.
Kategoria Długie, Nocą