Gleby
Dystans całkowity: | 558.10 km (w terenie 482.80 km; 86.51%) |
Czas w ruchu: | 21:38 |
Średnia prędkość: | 24.23 km/h |
Maksymalna prędkość: | 51.60 km/h |
Suma podjazdów: | 2045 m |
Maks. tętno maksymalne: | 193 (102 %) |
Maks. tętno średnie: | 177 (94 %) |
Suma kalorii: | 17964 kcal |
Liczba aktywności: | 12 |
Średnio na aktywność: | 46.51 km i 1h 58m |
Więcej statystyk |
d a n e w y j a z d u
40.00 km
33.00 km teren
02:03 h
Pr.śr.:19.51 km/h
Pr.max:36.70 km/h
Temperatura:17.0
HR max:169 ( 89%)
HR avg:122 ( 64%)
Kalorie: 1216 (kcal)
W góre:130 m
Rower:Canyon 29er
Kategoria Gleby
d a n e w y j a z d u
77.00 km
62.00 km teren
03:03 h
Pr.śr.:25.25 km/h
Pr.max:50.80 km/h
Temperatura:12.0
HR max:171 ( 90%)
HR avg:147 ( 78%)
Kalorie: 2484 (kcal)
W góre:285 m
Rower:Canyon 29er
Kategoria Długie, Gleby
d a n e w y j a z d u
53.00 km
48.00 km teren
02:23 h
Pr.śr.:22.24 km/h
Pr.max:45.40 km/h
Temperatura:12.0
HR max:169 ( 89%)
HR avg:144 ( 76%)
Kalorie: 1700 (kcal)
W góre:160 m
Rower:Simp
cad 96/122 otb nad Gleboczkiem. Za malo powietrza w RK po zmianie zaskutkowalo smieszna gleba zakonczona szlifem na polbruku. Zdarty lokiec, kolano, obite ramie. Rozwalone mocowanie polara, podrapane buty, lekko zdarte klamki oraz mocowanie bocialarki. Usiadlem sobie na troche i stwierdzilem ze mimo to jade dalej i wyszla fajna trasa, mimo wiatru. Ktory udawalo mi sie w wiekszosci wykorzystywac.
test nowych butow, powrot do pedalow roc, nowe rk. W poniedzialek przyszly uzywane xsy. Ktore juz siedza w rowerze.
Kategoria Gleby, Sprzęt
d a n e w y j a z d u
30.00 km
27.00 km teren
01:29 h
Pr.śr.:20.22 km/h
Pr.max:31.30 km/h
Temperatura:-1.0
HR max:186 ( 98%)
HR avg:153 ( 81%)
Kalorie: 1169 (kcal)
W góre:105 m
Rower:Simp
Postanowilem wykorzystac swiezy puch. Generalnie jechalo sie calkiem ok. Miejscami slisko, miejscami trudno krecic z racji sniezno-lodowych kolein. Musialem wracac przez miasto bo scinka drzew uniemozliwila mi przeprawe przez Kicz. Wracajac zaliczylem szlif, przy probie wjazdu na chodnik nie wzialem pod uwage ze pod sniegiem moze byc lod. Pierwsza gleba w tym sezonie mam nadzieje, ze mam spokoj na jakis czas.
Kategoria Nocą, Gleby
d a n e w y j a z d u
59.00 km
57.00 km teren
02:18 h
Pr.śr.:25.65 km/h
Pr.max:51.60 km/h
Temperatura:14.0
HR max:192 (102%)
HR avg:177 ( 94%)
Kalorie: 2387 (kcal)
W góre:295 m
Rower:Simp
Open 14/186, M2 6/32
START:10:00
HRAVG:177-94%
HRMAX:192-102%
CADAVG:101
CADMAX:140
KCAL:2387
KCAL/KM: 40
Incline Max:18%, 10st.
Decline MAX:13% 7st.
PODJAZD:295
ZJAZD:280
SUMA: 575
Temp: 12-19, srednio 14
Strefy
5 - 02:11:44 - 94.9%
4 - 00:06:39 - 4.8%
3 - 00:00:15 - 0.2%
2 - 00:00:07 - 0.1%
1 - 00:00:02 - 0.0%
Inne statsy
SPD
ponizej 10km/h - 01:14 - 0.9%
ponizej 20km/h - 22:00 - 15.9%
powyzej 20km/h - 82:45 - 59.8%
powyzej 30km/h - 30:03 - 21.7%
powyzej 40km/h - 02:13 - 1.6%
HR
140-150 0
150-160 00:15 - 0.2%
160-170 08:35 - 6.2%
170-180 91:08 - 65.7%
powyzej 180 37:30 - 27.0%
powyzej 190!! 00:55 - 0.7%
Na maraton jechałem sam, bo stwierdziliśmy, że to nieco daleko żeby męczyć dzieci podróżą, tym bardziej, że Maja jest chora.
Pobudka 5:30, sniadanie, pakowanie, robienie makaronu, ktory jadłem po drodze.
Trasa ok 170km, na miejscu bylem kolo 8:30, szybkie formalnosci i powolne przygotowania. Rozgrzewka, zimno, wietrznie. Utwierdzilem sie, ze nogawki sa konieczne. Kurtki nie chcialem brac, ale wrzucilem jeszcze dodatkowo rekawki i podkoszulke z dlugim rekawem.
Potem start. Stalem prawie w pierwszej lini. Na asfalcie po przejezdzie nerwowo. Jakis pajac (bo inaczej nie mozna go nazwac) tracil mnie kiera, po czym smial jeszcze zaklac. No nic niektorym adrenalina nie sluzy. Troche odpuscilem, zeby nie zaliczyc gleby, bo niektorzy naprawde niepotrzebnie sie pchali.
Po wjezdzie w teren calkiem ok sie jechalo, przedzieram sie do przodu, ale do czasu. Na 3.5km gosc na przelaju jadacy przede mna pada mi pod kola, wylatuje przez kiere i laduje na plecach. Zbieram sie, zele i inne rzeczy ktore wypadly, ba nawet rzepy w butach sie odpiely. O dziwo moge jechac dalej. Z loga wynika, ze dzwon byl przy 27.5km/h i stracilem jakies 30 sekund. No nic trudno, mam nadzieje, ze limit pecha na takie akcje mam wyczerpany. Potem gonienie, bo na tym etapie naprawde sporo zawodnikow mnie wyprzedzilo. Standardowo piaszczysty podjazd sprawil trudnosc wielu zawodnikom, co skrupulatnie wykorzystalem. Potem z kwiatka na kwiatek. Znowu podjazd i tym razem zostalem przyblokowany, a mozna bylo wjechac. Na nastepnym piaszczystym udaje sie minac sporo osob podjezdzajac miedzy wpychajacymi rowery. Na kolo siada mi jakas kobieta o dziwo nie moge jej zgubic mimo, ze dyszy ciezej niz ja. Przed nami grupa dociagnalem do niej i dalej do przodu. Juz sam. Potem nastepna. Przede mna widzialem silna grupe. Do niej dojezdzalem kilka km, najpierw jechalem za zawodnikiem corrateca. Pozniej sie oderwalem. Potem minal mnie Andrzej Kaiser, zawodnik Corrateca i zdaje sie R. Chmiel. Zlapalem kolo i podholowalem sie na rozjazd mega-giga, gdzie dwojka z nich pojechala na giga, a R.Chmiel na mega. Upewnilem sie czy zabladzili, bo to bylo jedyne wytlumaczenie. Pociagnalem sie chwile za nim, potem doszla mnie jeszcze jedna grupa bladzacych. W koncu dobilem do grupy ktora scigalem. Byl w niej zawodnik z ktorym mocno pracowalem na tej trasie w 2009. Chwile pojechalismy w jednej grupie. Potem zobaczylem, ze na czele tej grupy jedzie autor trasy T. Kaczmarek. Z tego co kojarzylem to objechal mnie rok temu. Po chwili postanowilem sie urwac Nie ogladalem sie ale z 3 zawodnikow sie holowalo za mna. Trwalo to jakies 20km! Bez zmiany. Dobrze, ze nie wialo mocno bo bym musial wymusic zmiane. Pozniej Dojechala do nas dwojka zawodnikow. Wsiadlem im na ogon i za nimi jechalem. Potem doszedl nas zawodnik, ktorego kojarze z kilku maratonow, kat M4. Razem pracowalismy jakies 10-15km, prawie do mety. Ladnie mnie podciagnal. Zgubilismy ogon, wyprzedzilismy paru opadajacych z sil. Dopiero na szutrze przed meta nie wytrzymalem tempa, krak i plecy bolaly tak, ze stracilem motywacje i odpuscilem. Doszlo nas jeszcze dwoch zadownikow. Ktorzy nie za bardzo chcieli prowadzic. Na kole sie chetnie wozili. Byl tam jeden z tych co siedzial mi na kole 20km, teraz domagal sie zmiany po mniej niz minucie ;) Ostatecznie puscilem grupe przodem i sam jechalem, po chwili odzyskalem wole walki, ale bylo juz za pozno.
Mimo to ze startu jestem zadowolony, optymistycznie.
Makaron przed startem sprawdzil sie rewelacyjnie, duzo mocy. Woda i izotonik, tez. Zeszlym razem mialem dwa izo i nie odpowiadalo mi to za bardzo.
Jeszcze jeden maraton i koniec na 2010.
Kategoria Długie, Gleby, Maratony
d a n e w y j a z d u
61.00 km
58.00 km teren
02:21 h
Pr.śr.:25.96 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: 1700 (kcal)
W góre:110 m
Rower:Simp
Zupelnie nowe tereny Okonin, duzo plaskiego, ladnie, straszny labirynt.
Sigiel przy jeziorze fajny, aczkolwiek miejsami bardzo ciasno i masa drapiacych drzew i krzakow.
Cos znowu Achilles pobolewa, nie moge sobie poradzic z tym na stale. Raz lepiej raz gorzej. Obecnie gorzej.
Test nowych spodenek discovery - tym razem oryginaly. Wrazenia rewelacyjne. Szczegolnie wkladka bardzo komfortowa.
Niestety pod koniec noga ladnie podawal i poczulem za duza moc, postanowilem pojechac sciezka z hopka i nie docenilem jej chyba za szybko najechalem i przy ladowaniu sie wysypalem. Lekko przeszlifowalem oraz przebilem kolo. Chwile prowadzilem, bo nie chcialo mi sie robic ale 3 km isc do domu tez mi sie odechcialo wiec dolozylem 6 latke i pojechalem do domu.
Kategoria Długie, Gleby, Kapcie, Zdrowie, Zwierzęta
d a n e w y j a z d u
61.00 km
57.00 km teren
02:24 h
Pr.śr.:25.42 km/h
Pr.max:45.30 km/h
Temperatura:27.0
HR max:193 (102%)
HR avg:173 ( 92%)
Kalorie: 2286 (kcal)
W góre:490 m
Rower:Simp
Open 84/576 M2 23/150
Ze startu jestem zadowolony. Przed startem mialem OTB na chodniku, kiedy to nagle zajechal mi droge inny rowerzysta. Oczywiscie bylem bez kasku ;-)
Pozniej juz bez niespodzianek. Male porwnanie, w zeszlym roku bylo 51km, gdyby doliczyc 10km z predkoscia srednia z tego dystansu, to wychodzi na to ze w tym roku bylo o 20 minut lepiej. Warunki byly nieco lepsze, ale i tak mysle ze poszlo niezle :)
8 maraton w tym sezonie. Rano pobudka o 5 i zbieranie. Poszlo plynnie.
Jazda tez nie najgorzej 203km, z tym ze odcinek z NML do Nidzicy jest
raczej sredni ;-) Na miejscu ok 9:25. Parking glowny byl juz pelen,
wjechalismy na platny, ale za 10zl podziekowalismy. Pojechalismy dalej
i zaparkowalismy za kosciolem. Zdjalem rower i pojechalem do biura.
Tam stalem dobre 30 minut. Sprawdzielm chip bo mialem swoj z zeszlego
roku, ale dzialal wiec po zakupie zelu udalem sie w kierunku auta. Gdy
wracalem do auta zadowolony, ze mam juz za soba formalnosci mknalem
chodnikiem. Nagle z boku wyjechal inny rowerzysta. Chcac uniknac
zderzenia mocno zahamowalem, co skonczylo sie lotem przez kierownice.
Kiedy wstalem rower jeszcze skakal. Na szczescie rowerzysta stanal,
spytal czy wszystko w porzadku i czy z rowrem tez nic sie nie stalo.
Ostatecznie dalismy sobie grabe, aczkolwiek pouczylem go zeby bardziej
uwazal. Oczywiscie podczas zdarzenia nie mialem kasku. To dowodzi
tylko temu, ze lepiej zakladac go zawsze. Ogolnie poza troche
poszarpanym siodelkie, leciutko przytarta przerzutka i kiera oraz
osemka nic sie nie stalo ;-)
Po zebraniu na start. Niestety nie bylo mnie na liscie sektora 3.
Pojechalem do biura, gdzie bylem na liscie. Dostalem nowa liste i
prosbe zeby je dostarczyc sedziom wszystkich 8! serktorow. Uwinalem
sie z tym i stanalem do sektora, tym razem juz bez przeszkod.
Chwila z rodzina i w droge :)
Na poczatku nerwowo, szybko. Po drodze mijam Koumba, ktory jedzie na -
Giga. Tempo mocne szutrami i polami kolo 40km/h, z pierwszych 10km
srednia wyszla 32.6km/h. Pozniej mocno, ale juz spokojniej. Na
wzniesieniach udalo sie zyskac kilka pozycji. Przez pewien czas dobrze
wspolpracowalo mi sie z jednym zawodnikiem. Zmienialismy sie i
gonilismy, gdy tylko ktos byl z przodu. Ostatecznie zostal, gdy
podlaczylem sie do silnej grupki. Jak sie pozniej okazalo mial glebe.
Generalnie jazda w grupie i proby odjescia, na puls nie szczegolnie
patrzylem. Powoli zaczely sie kurcze i momentami trzeba bylo zwalniac.
Przed meta wyprzedzilem duza grupe ok 10-12 osob, ale po chwili
zlapaly mnie kurcze i stracilem te pozyjce. Przed meta wspolpracowalem
z jednym zawodnikiem i dobrze nam wyszla ta wspolpraca. Na mecie
podziekowalismy sobie. Posilek zbieranie sie i do domu! Kolejny udany
maraton.
START:11:00
HRAVG:173-92%
HRMAX:193-102%
CADAVG:98
CADMAX:131
KCAL:2286
KCAL/KM: 37
PODJAZD:490
Temp: srednio 27
Strefy
5 - 79.7%
4 - 20.1%
3 - 0.2%
2 - 0.0%
1 - 0.0%
0 - 0.0%
Inne statsy
0-10km/h 6.4% - 9:17
10-20km/h 16.0% - 23:05
20-30km/h 40.4% - 58:10
30-40km/h 33.8% - 48:40
40-50km/h 3.4% - 4:51
HR
140-150 0.1% - 00:09
150-160 2.3% - 03:15
160-170 22.3% - 32:09
170-180 60.2% - 86:53
180+ 15.1% - 21:44
Kategoria Maratony, Długie, Gleby
d a n e w y j a z d u
35.00 km
30.00 km teren
01:26 h
Pr.śr.:24.42 km/h
Pr.max:47.20 km/h
Temperatura:13.0
HR max:175 ( 93%)
HR avg:151 ( 80%)
Kalorie: 1058 (kcal)
W góre:135 m
Rower:Simp
Kategoria Gleby
d a n e w y j a z d u
50.80 km
34.80 km teren
01:58 h
Pr.śr.:25.83 km/h
Pr.max:43.10 km/h
Temperatura:
HR max:183 ( 97%)
HR avg:169 ( 89%)
Kalorie: 1821 (kcal)
W góre:150 m
Rower:
START:16:18
HRAVG:169-90%
HRMAX:183-97%
CADAVG:99
CADMAX:128
KCAL:1821
KCAL/KM: 35
Incline Max:8%, 8st.
Decline MAX:8% 5st.
PODJAZD:150
ZJAD:150
SUMA: 300
Temp: 0-2, srednio 2
Strefy
5 - 17.1%
4 - 59.9%
3 - 18.3%
2 - 4.6%
1 - 0.0%
Szosa - 175/183, AVG 29.5km/h, 13,7km CAD 103/128 podjazd 50 zjad 35
Miala byc dluga trasa wyszla dluga ale bardzo nerwowa bo caly czas dzownil mi telefon i ktos w pracy mail jakis problem. Gdy juz zupelnie mnie wkurzyli noga zaczela bardzo ladnie podawac. (Na 20km przestawilem lekko blok w prawej nodze bo cos sie chyba przestawilo i nie czulem sie nienatrualnie wpiety). Zamiast terenu wybralem wiecej szosy zeby szybciej wrocic na szosie calkiem przyjemnie zupelnie ciemno ale ladnie mi sie wchodzilo w wysokie stefy i srednia na szosie 29.5km/h.
Mimo, obiecania Karolinie ze bede jechal ostroznie nie zastosowalem sie do tego na szutrowo blotnej drodze i zlapalem wywrotke przez kierownice przy predkosci 38+km/h cud ze nic sie nie stalo. W pierwszej chwili po dzwonie pomyslalem, ze nie wstane, chwile pozniej ze juz nie chce jezdzic, a chwile pozniej ze lepiej wylacze pulsometr bo zafalszuje wyniki ;-)
Lekko stluczone kolano (to gorsze niestety) i bok. Moglo sie stac duzo wiecej bo lot byl dlugi. No coz mam nauczke. Chcialem jechac rano nastepnego dnia ale telefony zaczely budzic mnie od 4:30 wiec pas.
Zwierzeta: 2 sarny
Kategoria Długie, Zwierzęta, Gleby, Fojutowo
d a n e w y j a z d u
34.00 km
32.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:36.10 km/h
Temperatura:1.0
HR max:173 ( 92%)
HR avg:149 ( 79%)
Kalorie: 1259 (kcal)
W góre: 90 m
Rower:
Pobudka 7:15, herbatka w termos, bulka, aparat i w droge. Bardzo slisko moglem lezec z 10 razy ale zakonczylo sie na dwoch glebach...
START:7:44
HRAVG:149-79%
HRMAX:173-92%
CADAVG:89
CADMAX:111
KCAL:1259
KCAL/KM: 38
UD:15376
Incline Max:14%, 8st.
Decline MAX:19%,11st.
PODJAZD:90
ZJAD:100
SUMA: 190
SPDAVG:20.1km/h fotki plus bardzo slisko
SPDMAX: 36.1km/h teren zjazd do Golabka
Temp: 0-1
Strefy
5 - 0.8%
4 - 46.0%
3- 34.9%
2 - 17.6%
1 - 0.7%
sniadanko
slady bytowania bobrow
lod, w taka kaluze wpadlem tylkiem :)
lod, wyjatkowo sliski ;)
dziura w moscie
Kategoria Gleby, Inne, Zwierzęta, Sprzęt