Pulse prowadzi tutaj b l o g  r o w e r o w y

Pulse


Created with flickr badge.
Wpisy archiwalne w kategorii

Długie

Dystans całkowity:17492.70 km (w terenie 11963.45 km; 68.39%)
Czas w ruchu:682:02
Średnia prędkość:25.23 km/h
Maksymalna prędkość:370.00 km/h
Suma podjazdów:66705 m
Maks. tętno maksymalne:197 (931 %)
Maks. tętno średnie:186 (98 %)
Suma kalorii:525588 kcal
Liczba aktywności:273
Średnio na aktywność:64.08 km i 2h 32m
Więcej statystyk
  d a n e    w y j a z d u 60.00 km 53.00 km teren 02:24 h Pr.śr.:25.00 km/h Pr.max:45.10 km/h Temperatura:1.0 HR max:175 ( 93%) HR avg:153 ( 81%) Kalorie: 1900 (kcal) W góre:155 m Rower:Simp
Poniedziałek, 1 listopada 2010 | dodano: 01.11.2010

cad 98/118 temp -2->6
Pobudka kolo 6:20, mgla i zimno, ale juz prawie jasno. Szybko jem sniadanie i zbieram sie. Zakladam nowa membrane, bo stara juz tak nie chroni ze wzgledu na przetarcie na kolanie. Potem trasa: Plaskosz-Golabek-Kielpinski Most-koksowka na Rzepiczna-Rzepiczna-Bagno-Kurcze-Nawrot-Bagno-troche bladzenia-Barlogi-Biala-szosa do skrzyzowania na Golabek-Golabek-szosa-Plaskosz piachy-rozjazd-dom

Zimno, ale noga sie rozkrecila i ladnie podawala. Przejechalem szlaki po ktorych ostatnio bladzilem. Labirynt niesamowity, ale powoli zaczynam sie orientowac. Udana ranna wycieczka.





Kategoria Długie, Sprzęt

  d a n e    w y j a z d u 90.00 km 78.00 km teren 03:26 h Pr.śr.:26.21 km/h Pr.max:46.80 km/h Temperatura:11.0 HR max:178 ( 94%) HR avg:162 ( 86%) Kalorie: 3001 (kcal) W góre:250 m Rower:Simp
Sobota, 30 października 2010 | dodano: 30.10.2010

cad 100/126 temp 15-6

Najdluzszy dystans w tym roku. Mimo, ze to nie wiele patrzac na wyniki innych jestem zadowolony. Sporo bladzenia. Jazda na jednym bidonie przez co zaczalem slabnac w koncowce.
W 2009 najwiecej przejechalem na raz 78km, w 2007 tylko 68 (!), w 2007 102
link
Jestem zadowolony z tej peteli, jechana rowno, mocno mimo wielu przystankow. Na wiosne moze kiedys pokusze sie o jej poszerzenie. Dzisiaj mam dosc roweru, ktoremu strzelilo dzisiaj 15k km. Z tej okazji ladnie podrapalem gorna rure klamka hamulca podczas ewakuacji z roweru zeby sie nim oslonic przed zadnym krwi psem.



tu wg mapy idzie droga, a naprawde mostku nie ma od jakis 40 lat i obecnie jest zaorana.


tu idzie zolty szlak Kasztelanski

pasnik nie mial szczescia


Rytel wahadlo na moscie, na szczescie nie dla rowerow.

Rzepiczna - zywy skansen, wiekszosc domow caloroczna.






stara szkola podstawowa do ktorej pozniej przyjezdzalem na biwaki szkolne



widac co lubia mieszkancy - zdjecie spod sklepu.


Kategoria Długie

  d a n e    w y j a z d u 50.00 km 28.00 km teren 02:14 h Pr.śr.:22.39 km/h Pr.max:41.30 km/h Temperatura:3.0 HR max:164 ( 87%) HR avg:139 ( 73%) Kalorie: 1499 (kcal) W góre:175 m Rower:Simp
Poniedziałek, 25 października 2010 | dodano: 25.10.2010

cad 91/115 temp 3-1

Wyjazd wieczorny, zaczalem sie zbierac jak dzieci ogladaly bajke. Gdy zbieraly sie do lozek to wychodzilem. Maja probowala wlaczyc lampke w moim rowerze co jej sie nie udalo co skwitowala, "Twoj rower jest popsuty tatusiu". Mimo to udalem sie w trase ;) Oczywiscie bladzenie. Rejon Grochowo, Gockowiece, Objezierze, Nicponie?
Mapa chyba ma sporo bledow bo drogi byly zaorane, nie przejezdne, tak wiec bylo z przygodami. Narazie jednak mam dosyc i bede sie trzymal znanych szlakow. Chociaz juz ostatnio tak planowalem.


Kategoria Długie, Nocą

  d a n e    w y j a z d u 44.00 km 36.00 km teren 01:43 h Pr.śr.:25.63 km/h Pr.max:56.20 km/h Temperatura:8.0 HR max:186 ( 98%) HR avg:174 ( 92%) Kalorie: 1719 (kcal) W góre:300 m Rower:Simp
Niedziela, 17 października 2010 | dodano: 17.10.2010

8 open (blad w wynikach), ogolnie bajzel w wynikach, ale trasa ok.
START:11:05
HRAVG:174-93%
HRMAX:186-99%
CADAVG:100
CADMAX:144
KCAL:1719
KCAL/KM: 39
Incline Max:27%, 15st.
Decline MAX:9% 5st.
PODJAZD:300
ZJAZD:290
SUMA: 575
Temp: 6-11, srednio 8

Kółka
Okrążenie Czas Czas okrążenia Prędkość śr okrążenia śr od startu Dyst Dystans od startu
1. 0:33:01,0 0:33:01,0 28,8 26,8 26,8 14,606 14,606
2. 1:07:00,2 0:33:59,2 27,3 25,9 26,4 14,656 29,262
3. 1:42:36,3 0:35:36,1 31,7 24,9 25,9 14,687 43,949
4. 1:42:43,6 0:00:07,3 0,0 22,6 25,9 0,042 43,991


Strefy
5 - 01:30:20 - 88.0%
4 - 00:12:10 - 11.8%
3 - 00:00:06 - 0.1%
2 - 00:00:02 - 0.0%
1 - 00:00:04 - 0.1%

Inne statsy
SPD
ponizej 10km/h - 05:56 - 5.8%
ponizej 20km/h - 13:05 - 12.8%
powyzej 20km/h - 50:21 - 49.4%
powyzej 30km/h - 29:24 - 28.8%
powyzej 40km/h - 02:50 - 2.8%
powyzej 50km/h - 00:24 - 0.4%

HR
150-160 00:31 - 0.5%
160-170 15:35 - 15.2%
170-180 72:15 - 70.3%
powyzej 180 14:10 - 13.8%

Na maraton jechalem sam, bo nie chcialem ciagnac calej rodziny w taki
ziab. Do Brodnicy sprawnie dotarlem. Na miejscu brak WC, wiec wybralem
sie autem na stacje, gdzie zatankowalem. Pozniej standard. Jedyna
dziwna rzecz to fakt, ze numery byly na agrafki ktorych nie bylo w
biurze. Dla mnie to bylo nieco niezrozumiale, ale pani w biurze
zawodow byla oburzona, ze nie mam agrafek. W koncu porzyczylem taki
pasek (chyba do triatlonu) od jednego uczestnika i na nim zalazoylem
numer zipami. Wypytalem tego uczestnika takze o trase, ktora swietnie
znal i sporo mi pomogl. Potem rozgrzekwa i start. W ostatnim momencie
zrezygnowalem z membrany u gory i zostawilem tylko spodnie membrana,
gora ciepla ale bez membrany. Byla to dobra decyzja bo mimo 3st, potem
zrobilo sie ladniej i ubrany bylem w sam raz.

Start z pierwszej lini ruszam patrze na boki nikogo nie ma jade
dalej, nikt mnie nie wyprzedza, ale slysze ze mam ogon. Prowadze przez
1.5km potem nie daje rady i zostaje wyprzedzony. Grupa sie rwie, tetno
mimo, ze niskie wydaje sie wysokie. Cos nie za bardzo moge wejsc w
rytm. Potem nieco sie uspokajam i jade swoje. Pierwsze kolko w miare
ostroznie, ale i tak najszybciej. Drugie bardzo dobrze technicznie
wszystkie podjazdy w siodle, zjazdy szybko i pewnie. Dochodzilem do
znanego z BS Flasha, czesto jechalismy razem, ale na plaskim byl
bardzo mocny. Na piachach i podjazdach troche tracil i tam udawalo mi
sie go dochodzic. Ostatecznie mi uciekl. Ostatnie kolko troche
zdekoncentrowany, bol plecow tez nie pomagal. Troche wiec odpusiclem.
Mineli mnie dwaj zawodnicy z drugiej kategori, ale jednemu uczepilem
sie na ogon i nie odpuszczalem az do mety. Faktem tym byl
podirytowany, a na koncu na bruku udalo mi sie go wyprzedzic. Zawody
udane, ale organizacja slaba. Duzo oszustow z tego co sie slyszalo.
Trasa jednak byla bardzo przyjemna i wciagajaca.





Kategoria Długie, Maratony

  d a n e    w y j a z d u 62.00 km 56.00 km teren 02:29 h Pr.śr.:24.97 km/h Pr.max:42.00 km/h Temperatura:8.0 HR max:183 ( 97%) HR avg:145 ( 77%) Kalorie: 1800 (kcal) W góre:195 m Rower:Simp
Wtorek, 5 października 2010 | dodano: 05.10.2010

Nadolna-Raciaski-Wysocki-bladzenie-Lotyn-bladzenie-Suszek-bladzenie-Zukowo-Lutom-Nadolnik-Mala Komorza-Kielpin-Tuchola

Masa bladzenia w ciemnosciach. Trasa do powtorzenia, ale na pewno nie po ciemku.
Napotkany mysliwy tez nie za bardzo byl w stanie mi pomoc, aczkolwiek jego wskazowki upewnily mnie w kierunku i w koncu trafilem na dobra droge.
Jak sie sciemnialo to przede mna droge przeskoczyl byk jelenia, imponujace zwierze.
Wietrznie. Pierwsza czesc mocno, druga lzej, ale i tak solidnie przepracowany dystans.


Kategoria Długie, Nocą, Zwierzęta

  d a n e    w y j a z d u 61.20 km 60.00 km teren 02:48 h Pr.śr.:21.86 km/h Pr.max:56.40 km/h Temperatura:14.0 HR max:189 (100%) HR avg:172 ( 91%) Kalorie: 2598 (kcal) W góre:460 m Rower:Simp
Niedziela, 3 października 2010 | dodano: 03.10.2010

START:11:00
HRAVG:172-91%
HRMAX:189-100%
CADAVG:99
CADMAX:143
KCAL:2598
KCAL/KM: 42
PODJAZD:460
ZJAZD:436
SUMA: 896
Temp: 11-13


Strefy
5 - 02:02:46 - 73.0%
4 - 00:30:58 - 18.4%
3 - 00:07:20 - 4.4%
2 - 00:07:04 - 4.2%
1 - 00:00:05 - 0.0%

Inne statsy
SPD
ponizej 10km/h - 05:11 - 3.4%
ponizej 20km/h - 33:08 - 21.7%
powyzej 20km/h - 83:17 - 54.4%
powyzej 30km/h - 29:31 - 19.3%
powyzej 40km/h - 01:47 - 1.2%


Guma na 45km, detka zapasowa dziurawa, trzeba bylo latac. Slaby koniec sezonu, ale do czasu gumy szlo relwelacyjnie. 15-16 minut na zabawe ze zmiana zeszlo. Potem schodzilo, wiec jechalem asekuracyjnie bo mialem bardzo malo powietrza pod koniec.

Pobudka 6:40, srednio wypoczety po wczorajszej imprezie (bez %), ale jednak. Śniadanie, kawa pakowanie. Przy wyjsiu niepodzianka, pierwsze skorbanie szyby w tym sezonie. Potem male zakupy, potem jeszcze orlen po gatorade, na ktory sie przesiadelm. Droga bez niespodzianek. Dojechalem szybko i sprawnie, tak samo z formalnosciami na miejscu. Posiedzialem troche w aucie i w okolicach godziny 10, zaczlem sie przygotowywac. Zimno, ale z drugiej strony slonecznie wiec mialem dylemat jak sie ubrac, ale ostatecznie dobrze wybralem nie idac na calosc i nie ubierajac membran. Potem rozgrzekwa przygotowanie. Chwila gadki z jednym zadwodnikiem przed startem i ruszamy. Na poczatku nerwowo, ale i tak duzo lepiej niz na innych maratonach. Dosyc latwo przedzieram sie do przodu.
Potem caly czas jeden kierunek. Kiedy widze na przodzie Smoka64 juz
wiem, ze nie jest zle. Trudno utrzymac mu kola wiec odpuszczam. Po
pewnym czasie mijam zawodnika Naftokoru, ktory dwa lata temu wygral
MTB w Bratianie i z kretesem mnie objechal. Chwile jechalem z nim.
Potem sie urwalem i tasowalem sie z zawodnikiem z KSR, na prostym
odjezdzal, na technicznych fragmentach slabo sobie radzil. Piach tez
nie byl jego domena. Potem singel przy jeziorze, tam jechalem znowu za
Smokiem. Potem znowu sie urwala grupa. I znowu z zawodnikiem KSR. Gdy
juz zaczalem watpic, ze bedzie dobrze znowu dobilem do grupy ktorej
liderem byl Smok. Tetno niskie, ale bol plecow nie pozwalal na wiele.
Ogolnie mocy sporo, ale trudno mi sie wchodzilo na wysokie tetno -
pierwszy raz w tym roku. Ogolnie momentami nie chcialo mi sie jechac,
ale i tak szlo niezle. Na bufecie gdzie nie starczylo wody dla mnie
postanowilem nieco rozerwac grupe i w momencie zawachania uderzylem
solidnie wypracowujac sobie kilkaset metrow przewagi. Niestety dopadl
mnie wiatr i grupa mnie doszla. Pozniej chwile jechalem z nimi, ale
nie dalem rady utrzymac kola. Cel jednak osiagnalem bo stawka sie
poszatkowala. Pozniej ku mojemu zdziwieniu znowu doszedlem grupe
Smoka. Byl 45km, tetno naprawde niskie predkosc wysoka jechalo sie
bardzo dobrze,w rytmie. Nie wiem jak to sie stalo, ale przejechalem po
metalowej plycie (jakis wlaz czy cos). Niestety po chwili wiedzialem
juz, ze to byl zly pomysl. Powietrze momentalnie zeszlo. Zaklalem
szpetnie i zabralem sie do zmiany. Pech chcial, ze wlasnie dzisiaj
(wyjatkowo) przykleilem detke do sztycy solidnie tasma izolacyjna.
Zdjalem to z pomoca imbusa, potem motalem sie ze zmiana. Przy okazji
pogubilem nakretki od wentyla. Na prozno gdyz detka okazala sie
dziurawa. Zalatalem wiec przedziurawiona przed chwila na plycie detke.
Gdy klej podsychal szukalem nakretek. Ostatecznie wzialem je z
przedniego kola. Detke skleilem na slowo honoru. Mialem problem, zeby
nabic tyle ile chce. Calosc zabrala mi ~16 minut. Potem zabralem sie
do odrabiania strat. Wiadomo morale nieco siadly, ale mimo to krecilem
zdrowo. Udalo sie wyprzedzic okolo 10 osob. Na mete wjechalem sam.
Szkoda, ze nie udalo sie dojechac z moja grupa. Pozycja 11-15 bylaby w
zasiegu, odejmujac czas na zmiane detki wlasnie taka wychodzi. Nauczka
na przyszlosc. Teraz jedynie kusi mnie zeby gdzies jeszcze pojechac w
tym roku...
Trasa piekna, malownicza, wymagajaca i bez nudy, duzo nawrotow, podjazdow, zjazdow, singli. Zdecydowanie do powtorzenia.







Kategoria Kapcie, Maratony, Długie

  d a n e    w y j a z d u 50.00 km 38.00 km teren 01:54 h Pr.śr.:26.32 km/h Pr.max:47.40 km/h Temperatura:9.0 HR max:175 ( 93%) HR avg:155 ( 82%) Kalorie: 1546 (kcal) W góre:205 m Rower:Simp
Czwartek, 30 września 2010 | dodano: 30.09.2010

98/128, na koniec 7st.
Mocno wiało, zimno. Ubrałem buffa na głowę bo mi ją urywało. Później lepiej. Puls wysoki. Dużo podjazdów. Wszystkie solidnie podjechane. Potem troche nowych dróg i nawrót znanymi terenami przez Lutom, ale pozniej znowu nietypowo. Koncowka ta sama, rozjazd i do domu.













Kategoria Długie

  d a n e    w y j a z d u 68.78 km 60.00 km teren 02:34 h Pr.śr.:26.80 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:13.0 HR max:172 ( 91%) HR avg:153 ( 81%) Kalorie: 2087 (kcal) W góre:195 m Rower:Simp
Wtorek, 21 września 2010 | dodano: 21.09.2010

cad 98/127
Wyjazd o 17, umowilem sie, ze wroce jak sie najezdze. Jutro wyjezdzam, wiec postanowilem zrobic dluzsza trase. Wybor padl na kierunek Rytel. Slablo znam te rejony, a warto bo sa tam bardzo urokliwe drogi i wiele kombinacji. Noga dzisiaj niezimsko podawala mimo wiatru, duzo mocy, az do konca. Powrot w ciemnosci, bo nie wzialem lamepek, ale juz sie tak nie wyglupie.










Kategoria Długie

  d a n e    w y j a z d u 59.00 km 57.00 km teren 02:18 h Pr.śr.:25.65 km/h Pr.max:51.60 km/h Temperatura:14.0 HR max:192 (102%) HR avg:177 ( 94%) Kalorie: 2387 (kcal) W góre:295 m Rower:Simp
Sobota, 18 września 2010 | dodano: 18.09.2010

Open 14/186, M2 6/32

START:10:00
HRAVG:177-94%
HRMAX:192-102%
CADAVG:101
CADMAX:140
KCAL:2387
KCAL/KM: 40
Incline Max:18%, 10st.
Decline MAX:13% 7st.
PODJAZD:295
ZJAZD:280
SUMA: 575
Temp: 12-19, srednio 14


Strefy
5 - 02:11:44 - 94.9%
4 - 00:06:39 - 4.8%
3 - 00:00:15 - 0.2%
2 - 00:00:07 - 0.1%
1 - 00:00:02 - 0.0%

Inne statsy
SPD
ponizej 10km/h - 01:14 - 0.9%
ponizej 20km/h - 22:00 - 15.9%
powyzej 20km/h - 82:45 - 59.8%
powyzej 30km/h - 30:03 - 21.7%
powyzej 40km/h - 02:13 - 1.6%

HR
140-150 0
150-160 00:15 - 0.2%
160-170 08:35 - 6.2%
170-180 91:08 - 65.7%
powyzej 180 37:30 - 27.0%
powyzej 190!! 00:55 - 0.7%

Na maraton jechałem sam, bo stwierdziliśmy, że to nieco daleko żeby męczyć dzieci podróżą, tym bardziej, że Maja jest chora.
Pobudka 5:30, sniadanie, pakowanie, robienie makaronu, ktory jadłem po drodze.
Trasa ok 170km, na miejscu bylem kolo 8:30, szybkie formalnosci i powolne przygotowania. Rozgrzewka, zimno, wietrznie. Utwierdzilem sie, ze nogawki sa konieczne. Kurtki nie chcialem brac, ale wrzucilem jeszcze dodatkowo rekawki i podkoszulke z dlugim rekawem.
Potem start. Stalem prawie w pierwszej lini. Na asfalcie po przejezdzie nerwowo. Jakis pajac (bo inaczej nie mozna go nazwac) tracil mnie kiera, po czym smial jeszcze zaklac. No nic niektorym adrenalina nie sluzy. Troche odpuscilem, zeby nie zaliczyc gleby, bo niektorzy naprawde niepotrzebnie sie pchali.
Po wjezdzie w teren calkiem ok sie jechalo, przedzieram sie do przodu, ale do czasu. Na 3.5km gosc na przelaju jadacy przede mna pada mi pod kola, wylatuje przez kiere i laduje na plecach. Zbieram sie, zele i inne rzeczy ktore wypadly, ba nawet rzepy w butach sie odpiely. O dziwo moge jechac dalej. Z loga wynika, ze dzwon byl przy 27.5km/h i stracilem jakies 30 sekund. No nic trudno, mam nadzieje, ze limit pecha na takie akcje mam wyczerpany. Potem gonienie, bo na tym etapie naprawde sporo zawodnikow mnie wyprzedzilo. Standardowo piaszczysty podjazd sprawil trudnosc wielu zawodnikom, co skrupulatnie wykorzystalem. Potem z kwiatka na kwiatek. Znowu podjazd i tym razem zostalem przyblokowany, a mozna bylo wjechac. Na nastepnym piaszczystym udaje sie minac sporo osob podjezdzajac miedzy wpychajacymi rowery. Na kolo siada mi jakas kobieta o dziwo nie moge jej zgubic mimo, ze dyszy ciezej niz ja. Przed nami grupa dociagnalem do niej i dalej do przodu. Juz sam. Potem nastepna. Przede mna widzialem silna grupe. Do niej dojezdzalem kilka km, najpierw jechalem za zawodnikiem corrateca. Pozniej sie oderwalem. Potem minal mnie Andrzej Kaiser, zawodnik Corrateca i zdaje sie R. Chmiel. Zlapalem kolo i podholowalem sie na rozjazd mega-giga, gdzie dwojka z nich pojechala na giga, a R.Chmiel na mega. Upewnilem sie czy zabladzili, bo to bylo jedyne wytlumaczenie. Pociagnalem sie chwile za nim, potem doszla mnie jeszcze jedna grupa bladzacych. W koncu dobilem do grupy ktora scigalem. Byl w niej zawodnik z ktorym mocno pracowalem na tej trasie w 2009. Chwile pojechalismy w jednej grupie. Potem zobaczylem, ze na czele tej grupy jedzie autor trasy T. Kaczmarek. Z tego co kojarzylem to objechal mnie rok temu. Po chwili postanowilem sie urwac Nie ogladalem sie ale z 3 zawodnikow sie holowalo za mna. Trwalo to jakies 20km! Bez zmiany. Dobrze, ze nie wialo mocno bo bym musial wymusic zmiane. Pozniej Dojechala do nas dwojka zawodnikow. Wsiadlem im na ogon i za nimi jechalem. Potem doszedl nas zawodnik, ktorego kojarze z kilku maratonow, kat M4. Razem pracowalismy jakies 10-15km, prawie do mety. Ladnie mnie podciagnal. Zgubilismy ogon, wyprzedzilismy paru opadajacych z sil. Dopiero na szutrze przed meta nie wytrzymalem tempa, krak i plecy bolaly tak, ze stracilem motywacje i odpuscilem. Doszlo nas jeszcze dwoch zadownikow. Ktorzy nie za bardzo chcieli prowadzic. Na kole sie chetnie wozili. Byl tam jeden z tych co siedzial mi na kole 20km, teraz domagal sie zmiany po mniej niz minucie ;) Ostatecznie puscilem grupe przodem i sam jechalem, po chwili odzyskalem wole walki, ale bylo juz za pozno.
Mimo to ze startu jestem zadowolony, optymistycznie.
Makaron przed startem sprawdzil sie rewelacyjnie, duzo mocy. Woda i izotonik, tez. Zeszlym razem mialem dwa izo i nie odpowiadalo mi to za bardzo.
Jeszcze jeden maraton i koniec na 2010.




Kategoria Długie, Gleby, Maratony

  d a n e    w y j a z d u 52.00 km 35.00 km teren 02:04 h Pr.śr.:25.16 km/h Pr.max:50.30 km/h Temperatura:12.0 HR max:180 ( 95%) HR avg:149 ( 79%) Kalorie: 1566 (kcal) W góre:225 m Rower:Simp
Środa, 15 września 2010 | dodano: 15.09.2010

cad 98/123
Nie sadzilem, ze uda sie dzisiaj wyskoczyc na rower. Za dnia pogoda
paskunda. Po poludniu zaczlo sie wypogadzac. Z pracy dosyc pozno,
szybki obiad, kawa. Troche w domu i mimo, ze na niebie nie wyraznie
wybralem sie. Nie planowalem dlugiej wycieczki. Najpierw na Plaskosz,
mokro i grzasko. Duze opory. Tam zdecydowalem, ze zrobie runde
szosowa, jednak gdy dojechalem do Golabka i zobaczylem wzglednie sucha
szutrowa droge to nie wytrzymalem i odbilem na Woziwode. Noga sie
rozkrecila i w Woziwodzie stwierdzilem, ze wydluze troche trase.
Odbilem na Zapedowo (nie bylem na tej drodze w tym sezonie).
Przedarlem sie do Nadolnika. Potem znowu dylemat, krecic do domu czy
jeszcze dookola. Wybralem dookola, bo w uszach dudnilo mi "jak chcesz
to jedz na dluzej, poloze sama dzieci" - deklaracja Karoliny, ktora
rozwiala moje watpliwosci :). Za Lutomiem w lewo, pierwszy raz w
zyciu. Dojechalem do Żukowa, uprzednio przeprawiajac sie urokliwym
drewnianym mostem oraz pokonujac dlugi kamienisty podjazd (jak na te
tereny). Potem prosto. Nie wiedzialem czy dobrze jade, zatrzymalem
wiec pania na Jubilacie. Powiedziala mi jak jechac na Raciaz.
Pojechalem zgodnie z wskazowkami, ale pobladzilem. Droga co raz mniej
przejezdna masa ambon i zwierzyny. Robilo sie ciemno wiec, krecilem
zdrowo, zeby jak najszybciej wyjechac na znajomy grunt. W koncu
dojechalem do jeziora, musialem sie cofnac. Cofnalem sie malo
uczeszczana droga. Bardzo duze opory, ale dobry trening techniki
pedalowania i wyboru optymalnego toru jazdy. W koncu wyjechalem na
dobra droge i dobilem do Raciaskiego Mlynu. Z tego miejsca prosto na
Raciaz upewniajac sie w locie czy dobrze jade. Z Raciaza juz szosa, bo
pozno. Przez Rynek i Warszawska do domu. Udany dobrze przepracowany
wyjazd. Musze zglebic okolice Raciaskiego Mlyna, bardzo ciekawe i nowe
tereny.









Kategoria Długie, Nocą