Długie
Dystans całkowity: | 17492.70 km (w terenie 11963.45 km; 68.39%) |
Czas w ruchu: | 682:02 |
Średnia prędkość: | 25.23 km/h |
Maksymalna prędkość: | 370.00 km/h |
Suma podjazdów: | 66705 m |
Maks. tętno maksymalne: | 197 (931 %) |
Maks. tętno średnie: | 186 (98 %) |
Suma kalorii: | 525588 kcal |
Liczba aktywności: | 273 |
Średnio na aktywność: | 64.08 km i 2h 32m |
Więcej statystyk |
d a n e w y j a z d u
52.00 km
50.00 km teren
02:12 h
Pr.śr.:23.64 km/h
Pr.max:47.60 km/h
Temperatura:19.0
HR max:184 ( 97%)
HR avg:173 ( 92%)
Kalorie: 2107 (kcal)
W góre:575 m
Rower:Simp
Open 15/79, M2 8/24
START:12:00
HRAVG:173-92%
HRMAX:184-98%
CADAVG:95
CADMAX:123
KCAL:2107
KCAL/KM: 41
Incline Max:31%, 17st.
Decline MAX:27%, 15st.
PODJAZD:575
ZJAZD:585
SUMA: 1160
Temp: 17-23, srednio 19
Strefy
5 - 80.9%
4 - 18.5%
3 - 0.4%
2 - 0.1%
1 - 0.0%
0 - 0.0%
Inne statsy
0-10km/h 4.8% - 06:23
10-20km/h 25.7% - 34:11
20-30km/h 49.6% - 66:07
30-40km/h 17.8% - 23:43
40-50km/h 2.1% - 02:47
Kolka:
1. 24.3km/h HR 174/184 - 93/98%
2. 23.8km/h HR 174/184 - 93/98%
3. 23.1km/h HR 171/181 - 91/96%
4. 22.8km/h HR 174/182 - 91/97%
HR
140-150 0.4% - 00:30
150-160 4.5% - 06:03
160-170 17.5% - 23:29
170-180 65.8% - 88:13
180+ 11.6% - 15:32
Rano. Z uwagi na to ze maraton byl dosyc blisko i start mial odbyc sie
ok 12. Slabo sie przygotowalismy co zaowocowalo nerowym zbieraniem sie
na ostatnia chwile rano. Ostatecznie dojechalismy bez problemow.
W Bratianie przejechalismy skret, ale szybko to naprawilismy.
Zaparkowalismy przy szkole. Poszedlem do biura zawodow, po drodze
zamienilem kilka slow z Rafalem oraz Tomkiem - Kolumbem.
W kolejce troche sie przestalem, przy okazji kupilem zel nutrenda.
Zapomnialem potwierdzenia zaplaty, ale nie robiono z tego problemu.
Pozniej zebranie sprzetu. Bylo dosyc malo czasu, wiec trzeba bylo sie
zwijac. Zauwazylem, ze zapomnialem rekawiczek. Troche mnie to wybilo,
drobiazg, a jednak lubie jak wszystko jest w porzadku. Pozniej udalem
sie na start honorowym, ruszylismy i przejechalismy na miejsce startu
ostrego.
Start, od poczatku dosyc mocne tempo, duza grupa. Pierwszy podjazd
rozciagnal nieco stawke ale nadal jechalem w sporej grupie. Na
podjezdzie wyprzedzili mnie Rafal i Kolumb. Postanowilem probowac sie
ich trzymac no i trzymalem sie. Po paru km, udalo mi sie troche
odlaczyc z inna grupa. Pierwsze kolko zakonczylismy w kilka osob.
Zaraz na poczatku drugiego urwal sie z grupy jeden zawodnik M3 - team
drukujznami.pl, oraz M3 TTC. Kiedy zorientowali sie oni ze jada w tej
samej kategorii jeden z nich zaczal ostrzej jechac. Zostalem z tylu z
drugim zawodnikiem. Pozniej dogonilem tego pierwszego i jechalem z
przodu sam. W ten sposob zamknalem pierwsze kolko. Zawodnik M3 TTC
dogonil mnie znowu na podjezdzie. Dal mocne tempo i podciagnal mnie
troche. Pozniej dobrze jechalismy nawzajem dajac zmiany. Przed
singlami staralem sie byc z przodu bo duzo lepiej mi sie jechalo i
wyraznie odskakiwalem do przodu. Pozniej znowu sie spotkalismy - znowu
na podjezdzie za meta. Jechalismy razem wyprzedzajac zdublowanych, z
tylu nie bylo widac nikogo. Czulem sie mocny i na jakies 7km przed
meta przycisnalem troche. Odlaczylem sie i jechalem sam. Przed koncem
kolka wyprzedzilem jeszcze dwoch zawodnikow jednego M3 oraz jednego
M2. Ogolnie udany wyscig, wciagajaca trasa i wyjatkowo dobra
dyspozycja. Co kolko zmienialem butelke powerade na pelna, bo bylo
dosyc duszno i nie bylo problemem z wypiciem 0.5l na kolku :)
10k km od poczatku jezdzenia zlamne ;-)
Kategoria Długie, Maratony
d a n e w y j a z d u
52.10 km
48.00 km teren
02:06 h
Pr.śr.:24.81 km/h
Pr.max:47.20 km/h
Temperatura:19.0
HR max:177 ( 94%)
HR avg:150 ( 79%)
Kalorie: 1507 (kcal)
W góre:230 m
Rower:Simp
2500 zlamane, oj mozlonie idzie mozlonie ;-) Generalnie wszystko ok poza silnym wiatrem wiec pojechalem na wspak zeby to zniwelowac aczkolwiek momentami bardzo mocno wiatr trzymal. Nogi ok, plecy cos ostatnio bola, chyba wiecej gimnatyki trzeba ;-)
START:12:21
HRAVG:147-78%
HRMAX:166-88%
CADAVG:91
CADMAX:117
KCAL:1507
KCAL/KM: 30
Incline Max:12%, 7st.
Decline MAX:14%, 8st.
PODJAZD:230
ZJAZD:215
SUMA: 445
Temp: 17-24, srednio 19
Czasowki:
Przyrowa-Medromierz - szuter 2,7km 31.2km/h podjazd 20m, zjazd 5, 05:11, HR 163/169
Medromierz-do zjazdu na Zolwiniec-szuter 3,5km, 35.4km/h, podjad 5m, zjazd 10m, 06:07, HR 168/177
Strefy
5 - 3.8%
4 - 46.4%
3 - 44.7%
2 - 4.8%
1 - 0.3%
0 - 0.0%
Kategoria Długie, Kamienica/Zalew, Zwierzęta
d a n e w y j a z d u
52.00 km
44.00 km teren
02:01 h
Pr.śr.:25.79 km/h
Pr.max:40.60 km/h
Temperatura:24.0
HR max:166 ( 88%)
HR avg:147 ( 78%)
Kalorie: 1437 (kcal)
W góre:140 m
Rower:Simp
Duzo wiatru, cos noga nie podawala za bardzo, wiec pojechalem luzniej.
Po drodze wpadlem w maly roj pszczol, kilkanasice z nich mnie obsiadlo. Zatrzymalem sie i pozwolilem im odleciec, obylo sie bez uzadlen ;-)
Momentami na trasie sporo blota, troche sie upackalem.
Znowu zmienialem bloki z powodu bolu w okolicach kostek. Tym razem dalem bardziej na przod (z 5.3/5.4 na 5.1) nie bylo lepiej wiec dalem po powrocie jeszcze mocniej w tyl.
START:12:21
HRAVG:147-78%
HRMAX:166-88%
CADAVG:91
CADMAX:118
KCAL:1437
KCAL/KM: 28
Incline Max:10%, 6st.
Decline MAX:14%, 8st.
PODJAZD:140
ZJAZD:150
SUMA: 290
Temp: 20-29, srednio 24
Strefy
5 - 0.0% bez strefy 90-100% ;-)
4 - 42.9%
3 - 49.9%
2 - 6.9%
1 - 0.2%
0 - 0.0%
Kategoria Fojutowo, Długie, Sprzęt, Zdrowie, Zwierzęta
d a n e w y j a z d u
50.00 km
44.00 km teren
02:26 h
Pr.śr.:20.55 km/h
Pr.max:51.00 km/h
Temperatura:10.0
HR max:186 ( 98%)
HR avg:172 ( 91%)
Kalorie: 2288 (kcal)
W góre:815 m
Rower:Simp
na szybko
START:11:00
HRAVG:172-91%
HRMAX:186-99%
CADAVG:90
CADMAX:125
KCAL:2288
KCAL/KM: 47
Incline Max:24%, 14st.
Decline MAX:xx%, xxst.
PODJAZD:815
ZJAZD:820
SUMA: 1635
Temp: 9-16, srednio 10
Strefy
5 - 77.2%
4 - 21.1%
3 - 1.7%
2 - 0.0%
1 - 0.0%
0 - 0.0%
przed
po ;-)
Kategoria Maratony, Długie
d a n e w y j a z d u
50.00 km
40.00 km teren
02:04 h
Pr.śr.:24.19 km/h
Pr.max:46.90 km/h
Temperatura:28.0
HR max:183 ( 97%)
HR avg:171 ( 90%)
Kalorie: 1931 (kcal)
W góre:355 m
Rower:Simp
3 maraton w tym sezonie.
Pobudka o 5:30 po okolo 6 godzinach snu. Ja zajalem sie zbieraniem
swoich rzeczy. Karolina szykowala rzeczy dla dzieci. Zalozylem
bagaznik na baze oraz rower i pojechalem do bankomatu po kase.
Reszta zbierania przebiegla sprawnie. Mamy juz co raz wieksza wprawe,
a wyprawa jest nie lada :) Wyjazd ok 7:05, na miejscu po okolo 1:50h w
samochodzie. Tu sie zaczelo. Uliczki zastawione, parkingi pelne i
niezbyt zachecajace. Ostatecznie udalo sie znalezc dobre miejsce 50m
od rynku! Karolina po wyjsciu z auta powiedziala, ze okolica sie jej
nie podoba. Wydawalo mi sie ze jest ok, wiec sie nie przejalem,
wyjalem wozek i poszedlem do biura zawodow. Po ok 15 minutach kiedy
wrocilem (minus dla orgow duza kolejka mimo wzglednie wczesnej pory)
Karolina stala kawalek od auta i widac bylo ze cos nie gra ;-)
Po chwili juz wiedzialem o co chodzi. Na murku na przeciwko auta,
siedziala grupka zuli, ktorzy gapili sie na rower i po moim podejsciu
zaczeli wypytywac ile taki kosztuje. Nie bardzo dawali sie zbyc, wiec
troche sciemnilem. Po krotkiej naradzie ustalilismy ze zmieniamy
miejsce, zeby bylo przyjemniej. Karolina ruszyla z dziecmi na rynek a
ja przejechalem na inne miejsce. Bylo ono kwalek dalej kolo jeziora.
Duzo przyjemniejsze. Wypakowalem sprzet ubralem sie. Numeru nie
zamontowalem bo zapomnialem zipow. Wlozylem wiec numer w kieszen i
ruszylem. Po drodze zorientowalem sie ze nie mam kasku i jade w jednej
rekawiczce. Gdy dojechalem na rynek zorientowalem sie tez ze zgubilem
numer startowy!!! Wrocilem i minalem Karoline z dziecmi, powiedzilem
co sie stalo i ruszylem na poszukiwania droga powrotna. Kawalek od
parkingu zobaczylem dwojke ludzi - chcieli wlasnie zabrac numer do
biura zawodow. Powiedzialem ze to moj, podziekowalem i ruszylem
dokonczyc przygotowania. Pozniej ustawienie do startu. Troche osob
stalo przede mna ale miejsce i tak nie bylo zle.
Start. W miescie runda honorowo. Bylo dosyc nerwowo, ale i tak duzo
mniej niz dwa lata temu. Poza jedna gleba zaraz po starcie w miescie
obylo sie bez charakterystycznego nimilego szczeku metalu.
Na poczatku luzno. W miescie nie szalalem. Jechalem bardzo grzecznie,
przy sciezce przy jeziorze delikatnie przesuwalem sie do przodu, ale
bylo wasko, wiec duzo w ten sposob nie ugralem. Pozniej sie zaczelo
robic szerzej. Na pierwszym wzniesieniu udalo sie wyprzedzic kilka
osob. Dalej przez pola stopniowo do przodu, ale nie za dziko, zeby sie
nie zajechac. Tak minelo pierwsze kilkanasie km.Pozniej stopniowo
przesuwalem sie do przodu. Przez pewien czas jechalem z zawodnikiem
MTB Konin i jeszcze jednym. Razem spotkalismy na trasie krowe!!! Nie
bylem pewien czy to nie byk, wiec puscilem ich przodem, krowka dwa
razy blokowala zanim dala sie wyprzedzic. Pozniej zaczely sie single
przy jeziorze. Bylem zdany na nieswoje tempo, czasem tez zbyt malo
widzialem. Po wyjedzie zobaczylismy grupke kilku zawodnikow przed
nami. Rzucilem do zawodnika MTB Konin "Gonimy ich?", "Nie wiem czy
damy rade" odpowidzial. Ruszylem do przodu i po chwili juz bylem z
nimi. Troche mnie to kosztowalo, wiec postanowilem sie nie ciskac
przez chwile. Przejechalem z nimi kilka km, ale zobaczylem ze mam puls
w okolicach 166 gdzie smialo moge miec nieco powzyej 170. Postanowilem
sie urwac z grupy. Nikt mnie nie gonil. Mialem juz moment zwatpienia,
kiedy juz chcialem czekac na nich bo samemu ciezko sie jechalo.
Widzac, ze nie kwapia sie zeby dojechac postanowilem skupic sie na
samotnej jezdzie. Minal mnie jeden zawodnik i mniej wiecej od 25km
jechalem sam. Bardzo dobrze mi sie jechalo. Skupilem sie na trasie,
torze jazdy i jak najbardziej efektywnym pokonywaniu trasy. Single w
lesie oraz przy jeziorze bardzo ladnie mi wyszly. Przy jeziorze
jechalo sie duzo lepiej niz przedtem gdy nie jechalem sam. Na szosie
przybieralem pozycje do jazdy na czas ;-) Momentami nieco odpuszczalem
zeby nie zlapaly mnie kurcze, a szykowal sie kurcz w dwuglowym lewej
nogi. Przy osiedlu domkow jedno rodzinnych dalem show dla publiki ;-)
Pozniej dalej w kierunku mety. Uzupelnialem plyny, jadlem batona i
zel. Na bufecie (ok 13km przed meta) uzpelnilem bidon bo bylo naprawde
cieplo (na polach 30st, max 34st!). Przy szutrach wzdluz drogi
zobaczylem zawodnika (jak sie pozniej okazalo TTC Torun) on tez mnie
widzial. Na asfaltowych fragmentach znacznie mi odskoczyl. Kiedy
wjechalem na asfalt ostro dokrecilem i wkrotce bylem za nim.
Wyprzedzilem z doskoku i jechalem nadal swoje do mety. W miescie
jeszcze kilka przyjemnych singielkow. Pozniej zejscie schodami - dolny
fragment zjechalem, ale stwierdzam ze mozna by zjechac calosc.
Podjechalem tez pod jedna kondygnacje ze schodow. Pozniej przejazd
przez pasy. Pani w bialym seicento chciala mnie wziasc na maske. Nie
widziala mnie mimo tego ze policjant jej machal. Nie byla to moze
jakas super niebezpieczna sytuacja, ale przyjemna tez nie. Widzac ze
nikogo nie ma z tylu ani przodu wykrecilem numer do Karoliny, bo
chcialem jej powiedziec ze jade. Nie odebrala, wiec skupilem sie na
jezdzie. Na rynek wpadelem z duzym zapasem sil. Pomachalem Karolinie i
Zuzi, zrobilem runde i tyle.
Po wyscigu grochowka, dostalem bez kuponu, bo zapomnialem odebrac z
biura zawodow. Obsluga chciala zebym zaplacil 3zl, ale ostatecznie
zareagowal szef. Z pomoca Zuzi zjadlem grochowke. Zaczelo sie
chmurzyc. Szybko sie zebralismy i zapakowalismy do auta. Juz w trakcie
zaczelo padac. Jak ruszylismy to juz solidnie lunelo. Po kawalku drogi
ustalo. Droga do domu minela juz bez niespodzianek.
W stosunku do 2007 lepiej rozlozylem sily. Nie szarpalem tempa. Nie
hamowalem jak dziki (w 2007 po szybkim zjedzie i hamowaniu z
zablkowanym kolem zlapalem gume). Zjazdy tez sprawnie, szczegolnie
ten dlugi zakrecony z uskokiem. Na jadym zjezdzie zawodnik przedemna
sie zlamal, tzn. tyl roweru szedl przed przodem. Spotkalo mnie to
samo, ale udalo sie bez wywrotki. No i to tyle z ciekawszych sytuacji.
Open 11/87, M2-EL 5/21
START:11:00
HRAVG:172-91%
HRMAX:183-97%
CADAVG:94
CADMAX:123
KCAL:1931
KCAL/KM: 41
Incline Max:29%, 16st.
Decline MAX:22% 12st.
PODJAZD:355
ZJAZD:355
SUMA: 710
Temp: 24-34, srednio 28
Strefy
5 - 76.2%
4 - 21.0%
3 - 2.6%
2 - 0.2%
1 - 0.1%
Inne statsy
SPD
ponizej 10km/h - 4:33 - 3.7%
ponizej 20km/h - 31:22 - 25.4%
powyzej 20km/h - 67:46 - 54.8%
powyzej 20km/h - 19:12 - 15.5%
HR
powyzej 180 09:32 - 7.7%
ponizej 160 ok. 6min
Kategoria Długie, Maratony
d a n e w y j a z d u
51.00 km
36.00 km teren
01:55 h
Pr.śr.:26.61 km/h
Pr.max:45.60 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg:158 ( 84%)
Kalorie: 1551 (kcal)
W góre:185 m
Rower:Simp
Kierunek Wierzchucin-Zamarte-Zelazniak-Single-Malpa-Dabrus-zjazd po schodach-Sepolenska-Nowa Tuchola-zjazd Wawozem-Las-Lesna
START:18:29
HRAVG:158-84%
CADAVG:97
CADMAX:136
KCAL:1551
KCAL/KM: 31
Incline Max:12%, 7st.
Decline MAX:16%, 9st.
PODJAZD:185
ZJAZD:200
SUMA: 385
Temp: 22-25, srednio 24
Strefy
5 - 12.2%
4 - 69.2%
3 - 16.2%
2 - 2.2%
1 - 0.2%
powyzej 30km/h 19.8% 22:56
Kategoria Długie
d a n e w y j a z d u
51.00 km
35.00 km teren
01:52 h
Pr.śr.:27.32 km/h
Pr.max:40.60 km/h
Temperatura:14.0
HR max:177 ( 94%)
HR avg:157 ( 83%)
Kalorie: 1471 (kcal)
W góre:150 m
Rower:Simp
START:17:37
HRAVG:157-84%
HRMAX:177-94%
CADAVG:95
CADMAX:124
KCAL:1471
KCAL/KM: 30
Incline Max:9%, 5st.
Decline MAX:7%, 4st.
PODJAZD:150
ZJAZD:130
SUMA: 280
Temp: 19-12, srednio 14
Strefy
5 - 15.3%
4 - 52.2%
3 - 20.7%
2 - 4.6%
1 - 0.3%
Inne statsy:
SPD powyżej 30km/h - 29:05 - 26.6%
Czasowka do Wozi od kanalu 6,5km 29.0km/h
Kategoria Fojutowo, Długie, Inne aktywnosci, Szosa-czasówka
d a n e w y j a z d u
60.00 km
52.00 km teren
02:20 h
Pr.śr.:25.71 km/h
Pr.max:43.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max:188 (100%)
HR avg:152 ( 80%)
Kalorie: 1693 (kcal)
W góre:190 m
Rower:Simp
Kategoria Długie, Fojutowo
d a n e w y j a z d u
61.00 km
56.00 km teren
02:38 h
Pr.śr.:23.16 km/h
Pr.max:52.90 km/h
Temperatura:25.0
HR max:186 ( 98%)
HR avg:173 ( 92%)
Kalorie: 2503 (kcal)
W góre:680 m
Rower:Simp
Open 71/339, M2 30/91
START:11:00
HRAVG:173-92%
HRMAX:186-99%
CADAVG:92
CADMAX:129
KCAL:2503
KCAL/KM: 45
Incline Max:27%, 15st.
Decline MAX:30% 17st.
PODJAZD:680 - wg orgranizatorow 679, czyli calkiem dokladny pomiar metoda barometryczna :)
ZJAZD:655
SUMA: 1335
Temp: 23-33?, srednio 25
Strefy
5 - 78.2%
4 - 21.6%
3 - 0.2%
2 - 0.0%
1 - 0.0%
Inne statsy
SPD
ponizej 10km/h - 18:09 - 12.1%
ponizej 20km/h - 27:49 - 18.6%
powyzej 30km/h - 24:13 - 16.2%
powyzej 40km/h - 01:40
powyzej 50km/h 00:37
HR
powyzej 180 21:53 - 13.8%
Finish 1.2km - AVS 32.3km/h 187/181 - 99/96%
Drugi maraton w sezonie. Zaledwie tydzien od pierwszego w Murowanej.
W tygodniu poprzedzajacym glownie odpoczywalem, wybralem sie na jedna
przejazdzke.
Rano. Pobudka o 6:00 zebralismy sie z Karolina, chleb sie nie udal
wiec zjedlismy tylko jajecznice. Pozniej pobudka dzieci. Tu oczywiscie
niespodzianka, Maja osikala przewijak i swiezo zalozone body oraz
podloge. W zwiazku z tym mielismy maly poslizg. Wyjechalismy o 7:40.
Droga poszla gladko dopiero w pewnym momencie przed Wyrzyskiem zaczely
pojawiac sie znaki ze jest to slepa uliczka i zalecany jest objazd
przez Glesno (przez ktore nie przejezdzalismy). Znajac polskie
oznakowanie ignorowalismy te znaki ludzac sie ze uda sie przejechac.
Po pewnym czasie znowu zauwazylismy znak informujacy o objezdzie tym
razem przez inna miejscowosc. Zignorowalismy to, po chwili wypadlismy
z predkoscia okolo 100km/h za wzniesienia i zobaczylismy ze droga
faktycznie sie konczy a przed nami plac budowy. Udalo sie w miare
bezpiecznie wyhamowac. Zawrocilismy i objechalismy szutrowa droga
zgodnie z drogowskazami. Na dobre nam to wyszlo bo nie nadlozylismy
drogi. Pozniej szlo juz gladko. Dojazd do Chodziezy, parkowanie na
terenie szkoly i przygotowanie do maratonu.
Zebralem sie dosyc szybko wiec czasu bylo sporo postalismy razem bo
start i tak byl ustawiany od 10:40. Pozniej gdy juz wszedlem do
3. sektora (ustawiane wg kolejnosci zapisow) znowu postalem z Karolina
i dziecmi. Przed startem zostalem sam, bo Karolina chciala zrobic
film ze startu jak to zawsze ma w zwyczaju :)
Start, w miescie dosyc nerwowo, co chwila ktos hamuje, ktos wyprzedza
czesc osob poszla bokiem, chodnikiem. Bardzo nerwowo. Pozniej wszyscy
zatrzymali sie przy wiadukcie ktory okazal sie waskim gardlem. Jeszcze
troche pojechalismy asfaltem i zaczal sie podjazd. Staralem sie
trzymac HR w ryzach totez nie wyrywalem sie jak zawsze mocno do
przodu, tylko jechalem na tyle na ile pozwalal mi puls. Na pierwszym
asfaltowym podjezdzie poznalem zawodnika z Murowanej ktory pozyczyl
mi szczypce do obciecia zipow, przywitalem sie zamienilismy slowo i
pojechalem dalej. Stopniowo zaczalem przesuwac sie do gory, ale bez
szalenstw zeby nie przeholowac. Pozniej zauwazylem zawodnika na takim
samym Simplonie jak moj. Znowu zamienilem slowo. Jak sie okazalo
rozmawialismy juz w 2007 w Nowym Miescie. Pozniej zaczal sie teren i
zrobilo sie ciekawiej. Majac na uwadze gorki postanowilem oszczedzac
sily. Na singlach nie forsowalem tempa. Podjazdy raczej w siodle,
wiele osob wymiekalo, co utrudnialo podjazdy. Po pierwszym wjezdzie i
zjezdzie z Gontynca w oddali zobaczylem Kolumba. Chcialem go dojsc ale
teren byl na tyle wymagajacy ze odpuscilem, nie chcac sie "zajechac".
Dopiero po drugim podjezdzie i zjedzie po bufecie na 25km dogonilem go
i pogadalismy. Zaczelismy jechac razem. Kolumb zaczal ostro pociskac,
mialem problem zeby sie utrzymac, szczegolnie na szutrze gdzie przez
dlugi czas trzymal wyraznie ponad 30km/h. Powiedzialem ze nie dam rady
dac zmiany, pozniej nie wytrzymalem. Jechalem swoje z dobrym efektem.
Na trasie zaczelo pojawiac sie co raz wiecej piachow ktore dzieki moim
oponkom 2.2 nie sprawialy mi szczegolnych problemow. Za jakis czas
znowu zobaczylem Kolumba. Jechalismy razem, kilka osob sie podczepilo.
Raz prowadzil Kolumb, raz ja. Trzymalismy tak przez dlugi odcinek. Na
koksowej szybkiej drodze na zmiane prowadzilismy "pociag" 30-35km/h.
Ludzie nie bardzo palili sie do dawania zmian. Dopiero kiedy
podirytowany pokazalem ze czas dac zmiane. Zawodnik na oko M4-M5 dal
zmiane i ladnie prowadzil calkiem spory kawalem. Pozniej na czolo
znowu poszedl Kolumb. Jechalismy tak jeszcze kawalek. Pozniej poczulem
sie nieco mocniej i zaczalem sie nieco odrywac od tej grupy. Przed
drugim bufetem na 50km. jeszcze praktycznie jechalismy razem.
Uzupelnilem bidon, wypilem 2 kubki. Zjadlem batona i ruszylem dalej.
Nawet dobrze mi sie jechalo jak na ten etap maratonu. Powoli zjadalem
nieliczynych juz zawodnikow. Udalo mi sie dotrzec do malych grupek
przede mna. Minalem jednego zawodnika, ktory po chwili dogonil mnie i
spytal czy jestem z Tucholi. Pogadalem z nim okazalo sie ze kojarzy
mnie z forum. I jedzie giga, odsapnalem troche przy tej rozmowie bo
juz mnie powoli zaczely brac kurcze w dwuglowych ud. Pozniej sie
oderwalem i pojechalem sam. Przed meta byly jeszcze dwa duze
wzniesienia. Wiekszosc zawodnikow byla juz bardzo zmeczona. Probowalem
podjezdzac tak dalego jak sie dalo, ale troche podprowadzic i tak
musialem. Na drugiej gorce dowiedzialem sie ze do mety jeszcze 9km.
Jechalem spokojnie swoim tempem. Przed asfaltowym odcinkiem na krotko
przed meta. Wyprzedzilem jednego zawodnika (NAFTOKOR), ktory bardzo chetnie
puscil mnie przodem. W miescie siadl mi na kole i jechalismy tak przez
wieksza czesc miasta - predkosc 30-38km/h. Na jednym wzniesieniu wyprzedzil
mnie po czym zwolnil i mowil ze mam siadac na kole. Na chwile mi sie
to udalo pozniej musial spasowac. Probowalem go jeszcze gonic ale nie
bylo juz raczej szans. Widzialem ze doszedl jeszcze jednego zawodnika ktory
byl przed nami. Ja na gonienie nie mialem juz sily. Dojechalem na mete i odspnalem.
Pojawila sie Karolina z dziecmi i udokumentowala moj wyglad po przebyciu tej zakurzonej trasy.
Pozniej posilek regeneracyjny - rewelacyjna karkowka! Wycieczka do parku i do domu.
Udany maraton, bardzo dobra strategia. Wszystko zgodnie z planem.
Szczegolnie zadowolony jestem z koncowki przez ostatnie ~14km nikt (poza finishem) mnie nie wyprzedzil.
Z miedzy czasu wynika ze przeskoczylem w tym czasie tez o z miejsca 76 na 72.
Od bufetu na 50km wg miedzy czasu przyjechalem na mete po 30:30m, zawodnicy z miejsc w open 24-30 osiagali takie czasy czyli koncowka wyraznie dobra.
Kategoria Długie, Maratony
d a n e w y j a z d u
72.00 km
67.00 km teren
02:54 h
Pr.śr.:24.83 km/h
Pr.max:44.30 km/h
Temperatura:12.0
HR max:188 (100%)
HR avg:170 ( 90%)
Kalorie: 2574 (kcal)
W góre:445 m
Rower:Simp
Open 75/484, M2 36/166
START:11:00
HRAVG:169-90%
HRMAX:188-100%
CADAVG:97
CADMAX:128
KCAL:2574
KCAL/KM: 46
Incline Max:23%, 13st.
Decline MAX:xx% xxst.
PODJAZD:445
ZJAZD:420
SUMA: 865
Temp: 9-18, srednio 12
Strefy
5 - 50.5%
4 - 48.3%
3 - 1.1%
2 - 0.1%
1 - 2.1%
inne statsy
HR
160-170 - 72:57 -43.0%
170-180 - 54:22 -32.0%
180-190 - 25:28 -15.0%
Predkosc - licznik nie dzialal pierwsza godzine
powyzej 30km/h przez 27:46
Pierwszy maraton w sezonie pobudka o 5, pakowanie rzeczy do auta,
budzenie dzieci i wyjazd o 6:20 wszystko zgodnie z planem. W tym
sezonie znowu po rocznej przerwie znowu jezdzimy cala rodzina. W
zwiazku z tym, rower poszedl na dach bo inaczej sie juz nie dalo.
Nie spowolnilo to nas. O 8:30 bylismy na miejscu. Zimno 4st, problem z
ubraniem sie. Wybralem dol membrana gora lzejsza, podkoszulka,
koszulka rekawki. Ubior dobrze dobrany. Do startu stanalem kolo 10:20
bylo zmino, a dodatkowo schowalem sie za balonem ;-) Start nerwowy w
terenie troche piachu na poczatku. Cisnalem mocno po starcie to
mozliwe ale za dlugo nie odpuszczalem pierwsza godzine jechalem na
95-96% HrMax i skonczylo sie to kurczami. Musialm zwolnic. Mialem
spore rezerwy w tetnie, ale nogi nie dawaly rade. Po drodze zgubilem
jeden zel, dobrze ze mialem drugi. Na bufecie uzupelnilem plyny. Na
drugim wzialem kubek w locie. Ze wzgledu na wiatr i charakterystyke
trasy najlepiej jechalo sie w grupach probowalem jak najdluzej sie
trzymac, ale czesto nie dawalem rady. Czasem sam sie odrywalem do
przodu, ale pozniej czesto bylem doganiany. Jadac samemu opadalem z
sil, nagle patrze za mna inny zawodnik a mija nas pociag czolowki z dystansu
giga - Andrzej Kasier, Pawel Wiendlocha, Bartosz Banach. Takiej okazji nie mozna bylo
przepuscic. Na drodze z masa piachu tempo kolo 30km/h, tasowalismy sie z
drugim zawodnikiem razem z nimi. Radocha duza, wysilek tez. Jak
wjechalismy w teren to nagle mocno przyspieszyli, zostalem z nimi sam
ale na chwile bo by mnie zameczyli. Pozniej zamienilem slowo z tym
zawodnikiem z ktorym jechalismy z nimi. Spytal "Co dzisiaj mu
odpuszczasz?" (chodzilo oczywiscie o A. Kaisera) Posmialismy sie i
pojechalismy dalej. Przez jeszcze jakies ~2km widzialem na horyzoncie
charakterystyczne koszulki DHL i jedna Vitesse.
Pozniej zlapalem swoj rytm, trzymalem grupki, pare puscilem bo kurcze
nadal byly silne. Musialem stanac i rozciagnac miesnie po tym jak
kurcz zlapal mnie na raz w lydke i czworoglowy. Zwolnilem i bylo
dobrze. Potem znowu zlapalem dech.
Ostatnie 12km udalo sie przyspieszyc dzieki jezdzie w bardzo silnej (w moim odczuciu)
grupie 10 zawodnikow mialem problem zeby sie utrzymac, ale dojechalem z nimi do mety.
Naprawde duza radocha z jazdy taka silna grupa. Nie bylo zadnego
rwania calosc grupy dojechala razem do asfaltu przed meta. Srednia w
granicach 27-28. Bylem zdziwony jak mocno pracowala ta grupa ale wyjasnilo mi sie to pozniej -
duza czesc z nich byla z giga i zajela bardzo dobre pozycje w open Giga pozycje 12-20
Ogolnie maraton na plus, jak na poczatek sezonu. Ciesze sie ze jezdze na
oponach 2.2 nie bylo zadnych problemow z piachem ;-)
Kategoria Maratony, Długie